Już jako
nastolatka miałam okazje zapoznać się z Marią Treben, a to za pośrednictwem jej
książki. Ta austriacka zielarka, autorka książki pt. "Apteka Pana
Boga", wywołała swego czasu duże zamieszanie tą właśnie publikacją. Jak
czytamy w jej biografii, swoją przygodę z ziołami zaczęła w 1961 roku.
Uwielbiała spędzać całe dnie na łące wśród swoich zielonych przyjaciół,
odkrywając ich tajemne moce. Była wielka propagatorką zdrowego żywienia,
zachęcała do korzystania z dobrodziejstw natury, robienia przetworów z owoców i
warzyw. Zbierała, poznawała i suszyła zioła już w czasach liceum. Zioła stały
się jej ogromną pasją do tego stopnia, że zaczęła o nich pisać. W swoich
publikacjach opierała się nie tylko na swoim własnym doświadczeniu, często spotykała
się z ludźmi, którzy tak jak i ona pokładali wielką wiarę w uzdrawianiu
ziołami. Jej rady naprawdę pomagały, przepisy działały cuda.
Maria wkrótce zaczęła dostawać listy z całego świata z prośbą o pomoc w
różnych dolegliwościach. Oczywiście znaleźli się także tacy, którzy ostro ją
krytykowali. Książkę przeczytałam od dechy do dechy, gorąco polecam, rady i
przepisy w niej zawarte są według mnie niezwykle cenne. Zioła to
doskonała alternatywa dla farmaceutyków, które nie dość, że są drogie, sztuczne,
to dodatkowo nie zawsze pomagają, mają wiele skutków ubocznych, potrafią siać
spustoszenie w organizmie. Oczywiście nie namawiam absolutnie do rezygnacji z leczenia, ale bardzo często zdarza się, że ludzie nie potrzebnie łykają tabletki, antybiotyki. Książka zawiera informacje na temat zastosowania ziół m.in. na cukrzycę, schorzenia żołądka, schorzenia tarczycy, schorzenia węzłów
chłonnych, chorób skóry, schorzenia jelit, schorzenia trzustki, schorzenia
kości, marskość wątroby, zaburzenia krążenia, zaparcia i wiele innych
schorzeń. Opisane zostały w niej przypadki wyleczenia kobiet z takich chorób
jak mięśniaki macicy, guzy, krwotoki. Jednak warto podkreślić, że tego typu
leczenie jest na pewno czasochłonne, długie, niektórych rzeczy musimy się
wyrzec. Ale myślę, że warto spróbować. Oczywiście, jeśli zażywamy na stałe
jakieś leki, jesteśmy w trakcie kuracji nie zaszkodzi zasięgnąć opinii lekarza,
czy nie mogą wystąpić ewentualne interakcje. Kobieta wierzyła w moc medycyny
naturalnej, ale nigdy nie zapomniała o medycynie akademickiej, zawsze
nakłaniała do kontaktu z lekarzem, który mógł postawić właściwą diagnozę.
Oczywiście
ciężko jest czasami samemu sporządzać poszczególne receptury, nalewki, zawsze
jednak można udać się do zaprzyjaźnionego zielarza. Ja niestety, od chwili gdy
pierwszy raz zetknęłam się z ową publikacją, na parę lat zaprzestałam korzystać
z rad w niej zawartych.
CZAS TO
ZMIENIĆ, od dziś znów mam zamiar raczyć się dobrocią ziół, właśnie za pomocą
Pani Treben. To właśnie od niej dowiedziałam się o mocy ziół
szwedzkich. Dokładna receptura, zastosowanie znajduje się w książce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz